Choć tytułowe pytanie może budzić wątpliwości, to jednak gdybyś teraz miała sięgnąć pamięcią wstecz wysoce prawdopodobne jest, że dostrzeżesz, że wszystkie stosowane przez Ciebie diety nie przyniosły Ci oczekiwanego rezultatu, skończyły się efektem jo-jo i/lub prowadziły do frustracji, złości na siebie i szukania kolejnych rozwiązań, które w końcu miałyby zapewnić Ci sukces. Być może nadal szukasz idealnej dla siebie diety. Dobra wiadomość jest taka, że ona istnieje, a Ty sama, choć jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy, doskonale wiesz, jak wygląda. Jednym z moich zadań jest właśnie naprowadzenie Cię na to, aby następnie to z Ciebie wydobyć i ostatecznie pomóc Ci wdrożyć to w życie.
Przejdźmy jednak do argumentów potwierdzających założenie, że diety nie działają. Pierwszym z nich jest fakt, że nawet 80% osób, które stosowały diety redukcyjne, w ciągu pierwszych dwóch lat powraca do swojej wyjściowej masy ciała [1], a połowa z nich w ciągu pięciu lat jeszcze bardziej przybiera na wadze [2]. Co więcej, okazuje się, że stosowanie diet odchudzających (w szczególności przez osoby o prawidłowej masie ciała) przyczynia się do przyrostu tkanki tłuszczowej w większej ilości, niż została ona intencjonalnie utracona [3]. Rzeczywiście wykazano, że utrata masy ciała indukuje zmiany zarówno metaboliczne, jak i behawioralne, przez które organizm walczy o jej odzyskanie [4, 5]. Siłą napędową do odzyskania kilogramów mogą być również samo podejście do diety, presja społeczna związana z dietami i wizerunkiem ciała, a także zwiększone zaabsorbowanie jedzeniem po odchudzaniu. Jak widać, dieta redukcyjna może dać efekty odwrotne do zamierzonych. Skoro intencjonalne odchudzanie poprzez stosowanie restrykcyjnych diet prowadzi do tycia, to przykładowo osoby będące w grupie o umiarkowanej nadwadze mogą wskutek podobnego postępowania trafić do grupy osób otyłych. Taki stan rzeczy sprawia, że ich zdrowie, choć miało się polepszyć, finalnie się pogarsza, a ryzyko śmierci z powodu wielu chorób wzrasta [6].
Warto zaznaczyć, że we wpisie poprzez diety mam na myśli te niskokaloryczne, sokowe, detoksowe, związane z restrykcjami, eliminacjami, ograniczeniami i sztywnymi zasadami. Jak przeczytasz w artykule Każdemu znana, a przez wielu źle rozumiana pojęcie diety jest bardzo szerokie i zwykle źle pojmowane oraz błędnie utożsamiane z odchudzaniem. Fakt jest taki, że na diecie jest każdy.
12 argumentów za tym, że diety nie działają
Wróćmy jednak do tytułowego pytania – dlaczego diety nie działają? Z czego wynika ich ostateczny długofalowy brak skuteczności? Co jest w nich takiego problematycznego? Na potrzeby tego artykułu wybrałem 12 przyczyn nieskuteczności diet, które przedstawię Ci w poniższych punktach. Z pewnością jednak można znaleźć ich znacznie więcej.
1. Diety bardzo szybko wyczerpują nasze zasoby psychoenergetyczne i nadwyrężają naszą silną wolę. Wprowadzane przez nie reguły sprawiają, że musimy odwrócić swoje dotychczasowe życie o 180° i całkowicie podporządkować je właśnie diecie. Zasoby psychoenergetyczne są niesamowicie ważne w procesie zmiany, a przez różnego rodzaju sztywne zasady wprowadzane odgórnie przez diety – zupełnie pomijane. Silna wola w obliczu znacznie obniżonej ilości zasobów psychoenergetycznych z czasem po prostu ulega, a bez niej trudno utrzymać kontrolę nad swoimi zachowaniami.
2. Diety tworzą wokół siebie otoczkę czegoś trudnego, ciężkiego, żmudnego i koniecznego, do czego trzeba się zmusić. To już na samym starcie sprawia, że osoba pragnąca się odchudzić nawet nie ma ochoty zaczynać – czuje opór, uważa, że jest za słaba i brak jej siły. Nie ma w tym nic dziwnego. Co więcej, stosowane przez nią kolejne, kolejne i kolejne diety sprawiają, że jej poczucie sprawczości bardzo spada, a ona szuka problemu w sobie, a nie w nierealnych do utrzymania założeniach.
3. Diety niskokaloryczne skutkują szybkim spadkiem beztłuszczowej masy ciała, która odpowiada za ok. 80% podstawowej przemiany materii, a w efekcie spowalniają metabolizm. Na beztłuszczową masę ciała składają się m.in. mięśnie czy organy wewnętrzne. W sytuacji zagrożenia, a więc niedoboru energii, nasz organizm zaczyna rozkładać tkankę mięśniową, aby uzyskać paliwo do podtrzymania procesów niezbędnych do zachowania podstawowych funkcji życiowych. Już krótkotrwały, bo pięciodniowy duży deficyt energetyczny może znacząco ograniczyć syntezę białek mięśniowych. Im większy deficyt energetyczny, tym większa strata masy mięśniowej, a im większa strata masy mięśniowej, tym niższa podstawowa przemiana materii. Nie jest oczywiście tak, że na skutek redukcji kilku czy kilkunastu kilogramów nasze zapotrzebowanie zmaleje o 1000 kcal (to skrajna, duża liczba). Będzie to raczej spadek rzędu 100–300 kcal. Jako ciekawostkę mogę dodać, że masa narządów wewnętrznych na skutek stosowania niskokalorycznych diet również może nieznacznie spaść [7, 8].
4. Diety skutkują wzrostem apetytu i zwiększają ryzyko przejadania się. Staje się ono jeszcze bardziej prawdopodobne wówczas, gdy stosowane są restrykcje, ograniczenia i eliminacje, zarówno ilościowe, jak i jakościowe – czyli z założenia niestety zawsze.
5. Diety zapewniają złudne, szybkie efekty, po których następuje zastój będący skutkiem porzucenia założeń. Niska podaż kalorii, a co za tym często idzie – węglowodanów sprzyja szybkiej utracie masy ciała. No właśnie, masy ciała, a nie jak wiele osób oczekuje, tkanki tłuszczowej. Odpowiada za to uszczuplanie się wraz z deficytem kalorycznym zasobów glikogenu, który wiąże ze sobą cząsteczki wody. Ponadto szybki spadek masy ciała często potęgowany jest przez znacznie mniejszą niż dotychczas ilość spożywanych pokarmów, która przekłada się na mniejszą ilość treści jelitowej. Do tego wszystkiego można dodać również niższe spożycie sodu, które niejednokrotnie wiąże się z restrykcjami pokarmowymi. Sód zawarty w wielu przetworzonych produktach w dużych ilościach przyczynia się do gromadzenia się wody w organizmie. Obniżenie poziomu sodu powoduje uwolnienie wody, a to przekłada się na niższą masę ciała. Niestety wraz z kolejnymi pomiarami efekty przestają być tak spektakularne jak na początku, więc poziom optymizmu i chęci do działania spada. To w połączeniu z narastającym głodem i niską ilością zasobów psychoenergetycznych z powodu restrykcji prowadzi do porzucenia założeń i powrotu do dawnego sposobu żywienia, a co za tym idzie – odzyskania masy ciała sprzed odchudzania (często z nawiązką).
6. Diety nie uczą zdrowych nawyków żywieniowych. Stosowane diety zwykle zamykają się w sztywnych ramach czasowych. To sprawia, że podchodzi się do nich jak do tymczasowych rozwiązań (od do). Takie założenie nie nastawia nas w żaden sposób na trwałą zmianę. Co więcej, już z góry zakładamy, że wrócimy do tego, co robiliśmy przed rozpoczęciem diety. Do prawdziwej, długoterminowej zmiany potrzebne są nowe, zdrowe i korzystne nawyki, które pomogą utrzymać uzyskane efekty. Wykształcenie ich, biorąc pod uwagę fakt, że najlepiej wprowadzać je pojedynczo, w wielu przypadkach wymaga naprawdę sporo czasu.
7. Diety działają objawowo, a nie uderzają bezpośrednio w przyczynę. Załóżmy, że ktoś ma problem z nadmiernym jedzeniem słodyczy, co doprowadziło do nadwyżki energetycznej. Osoba ta chce schudnąć, więc przechodzi na zdrową, niskoprzetworzoną dietę, która z założenia eliminuje słodycze. Nawet jeśli uda jej się stracić kilka kilogramów, to najprawdopodobniej wrócą one wraz z powrotem do spożywania słodkości. Stanie się tak, ponieważ dieta nie rozwiązała przyczyny tycia. Przykładowo jeśli ktoś sięga po słodycze automatycznie, bezrefleksyjnie, co powoduje nadwyżkę energetyczną i finalnie tycie, to ogromnym postępem będzie dla niego wykształcenie uważności i nauka świadomego jedzenia słodyczy. To pomoże mu wyeliminować przyczynę wzrostu masy ciała i w efekcie schudnąć, jednocześnie nie zmuszając go do całkowitej rezygnacji ze słodkości. Sama dieta w przypadku takiej osoby nie rozwiąże problemu.
8. Diety nie dają nam żadnych narzędzi do pracy, nie rozwijają nas. Do uzyskania pożądanego efektu oraz utrzymania go potrzebne są umiejętności nabyte w trakcie procesu zmiany. Nieumiejętne radzenie sobie ze stresem, jedzenie pod wpływem emocji, nawykowe sięganie po przekąski – to tylko przykładowe problemy, których nie rozwiąże żadna dieta, a które często są przyczyną wzrostu masy ciała. Popracowanie nad wyżej wymienionymi aspektami rzeczywiście może pomóc w redukcji masy ciała. Niemniej do pracy potrzebne są właśnie odpowiednie narzędzia, a tych dieta nie zapewnia.
9. Diety skupione są na wyniku, a nie na procesie. Zawężają pole widzenia i sprowadzają wszystko do cyferek. Fakt jest taki, że robić postępy można na wiele sposobów. Przykładowo, jeśli do tej pory nie mieliśmy energii, słabo sypialiśmy, a obniżone samopoczucie było naszym nieodłącznym towarzyszem, to poprawa na tych polach, choć zupełnie niezwiązana z liczbami, będzie dużym krokiem ku zdrowiu i lepszej sylwetce. Koncentracja na wskazywanej przez wagę liczbie, zależnej od mnóstwa czynników, na które nie zawsze mamy wpływ, odwraca naszą uwagę od działania i pozytywnych efektów dotychczasowych starań, które od nas zależą, a które również świadczą o postępach.
10. Diety kształtują zero-jedynkowe podejście, a nie elastyczność żywieniową. Sztywne rozpiski i zasady diet zamykają stosujące je osoby w obszarze założonych odgórnie rozwiązań. To sprawia, że nie mogą one same zdecydować, czy poszukać innego wyjścia, które mogłoby okazać się dla nich znacznie lepsze. Przykładowo, jeśli ktoś nie miał możliwości zrobienia zakupów bądź po prostu nie znalazł konkretnych składników na sałatkę przewidzianą jako drugi posiłek, to porzuca założenia, a nie szuka rozwiązania, które byłoby dla niego w tym momencie najbardziej optymalne. To sprzyja dychotomicznemu myśleniu, a więc podejściu zgodnemu z zasadą „100% albo nic”.
11. Diety nie uwzględniają gorszych dni ani niespodziewanych sytuacji. Założenia i zasady diet są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Zdają się egzystować w idealnej, pozbawionej problemów bańce. W normalnym życiu pojawia się wiele elementów, które zupełnie nie sprzyjają trzymaniu się sztywnej diety. Zaliczyć do nich można stres, emocje, trudne sytuacje, choroby czy cokolwiek, co wyczerpuje nasze zasoby psychoenergetyczne. Zależnie od osoby mogą więc być to okresy wzmożonej pracy lub nauki, wyjścia ze znajomymi, jedzenie na mieście bądź imprezy rodzinne, które co jakiś czas, czy tego chcemy, czy nie, nas spotkają. Pragnąc osiągnąć swój sylwetkowy cel, musimy nauczyć się z nimi obcować i sobie radzić, bo unikanie ich jest po pierwsze niemożliwe, po drugie nierozwijające, wręcz przeciwnie – ograniczające, a po trzecie zwyczajnie bezsensowne.
12. Diety nie uczą uważności na sygnały płynące z ciała ani tego, jak te sygnały odczytywać, wręcz przeciwnie – pokazują, jak je ignorować. Założenia i zasady, według których działają diety, są zamknięte na osobę je stosującą – a to przecież ona, a więc także to, co ona czuje, jest najważniejsze. Przykładowo, jeśli dieta zakłada pięć posiłków w formie koktajli i jeden klasyczny, to osoba, która po koktajlach zawsze jest głodna, będzie myślała, że skoro nie potrafi się nasycić, to coś musi z nią być nie tak. Ignoruje więc głód i sztywno trzyma się zasad. Pytanie tylko na jak długo.
Czy to, że komuś któryś raz nie wychodzi trzymanie się sztywnej rozpiski bądź diety znalezionej w internecie, od razu oznacza, że jest on do niczego, a wymarzona sylwetka nie jest mu pisana, bo brak mu dyscypliny i samozaparcia? Wcale nie. Czy chcieć znaczy móc? Niestety nie. Często dyscyplina i samozaparcie w trzymaniu się twardych zasad i działaniu na 100% skutkują efektem odwrotnym do zamierzonego, powodując znany wielu osobom efekt jo-jo [3, 9]. Choć efekt jo-jo nie wpływa na tempo metabolizmu [10–12], więc teoretycznie nie powinien utrudniać ponownego odchudzania, to wiąże się z naprawdę wieloma negatywnymi konsekwencjami dla zdrowia fizycznego, metabolicznego, jak również psychicznego [13–16].
Restrykcyjne diety, a zaburzone zachowania żywieniowe
Nie mogę nie wspomnieć o jednym bardzo ważnym i problematycznym skutku stosowania diet, którego nie wymieniłem wyżej. Restrykcyjne diety zwiększają szansę na wystąpienie zaburzonych zachowań żywieniowych, a więc stosowanie diet jest jednym z czynników predysponujących do rozwinięcia zaburzeń odżywiania. To dość obszerny temat, któremu na pewno będę chciał poświęcić nieco więcej niż kilka zdań zebranych w jednym z punktów. Warto w tym momencie podkreślić fakt, że nie każdy, kto stosował restrykcyjną dietę, miał lub ma zaburzone relacje z jedzeniem czy zaburzenia odżywiania. Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że sztywna dieta będzie czynnikiem wyzwalającym podobne problemy, jeśli nałożą się na nią inne przyczyny – a tych jest naprawdę dużo. Zaliczyć do nich można m.in. brak umiejętności radzenia sobie ze stresem i emocjami, niskie poczucie sprawczości, dominację zewnętrznego umiejscowienia kontroli (zewnątrzsterowność) czy perfekcjonizm.
Weźmy jednak na tapet kompulsywne objadanie się. Co wiąże je z restrykcyjnymi dietami? Oba zagadnienia połączone są ze sobą trzema mechanizmami [17]:
- Głód zmniejsza kontrolę nad jedzeniem, co przyczynia się do napadów objadania się.
- Próba utrzymania kontroli nad jedzeniem zwiększa ryzyko objadania się wówczas, gdy kontrola zostaje zaburzona, np. przez stres czy niepowodzenie.
- Zasady, które sobie narzucamy (w szczególności te restrykcyjne), stają się wraz z upływem czasu coraz trudniejsze do utrzymania, a złamanie ich sprzyja efektowi „pal licho”. W konsekwencji działa się zgodnie z zasadą „100% albo nic”.
Omówmy sobie teraz dwa aspekty, które moim zdaniem są ważne z punktu widzenia tego wpisu i problematyki odchudzania. Być może czytając kolejne fragmenty i przypominając sobie swoje własne doświadczenia związane z dietami, odnajdziesz w omawianych zachowaniach siebie. Pierwszym z aspektów jest efekt „pal licho”, drugim zaś – teoria powściągliwości.
„What the-hell effect”, czyli „efekt pal licho”
Efektem „pal licho” określa się sytuację, w której osoba stosująca restrykcyjną dietę zjada coś spoza swojej rozpiski, wskutek czego rezygnuje z kontynuacji dotychczasowego modelu żywienia i przejada się zabronionymi produktami – bo: „Skoro już uległem(-łam), to co mi szkodzi? Będę jadł(a) ile wlezie!”. Badania pokazują, że diety często poprzedza epizod napadowego objadania się [18]. To prowadzi do wniosku, że już sam fakt bycia na diecie zwiększa szansę na pojawienie się tego typu incydentów. Co więcej, okazuje się, że osoby stosujące dietę, które dokonywały oceny smaku różnych rodzajów ciastek, spożywały ich więcej po zjedzeniu wysokokalorycznej przekąski w porównaniu z uprzednią konsumpcją przekąski niskokalorycznej. Z kolei osoby, które diety nie stosowały, robiły dokładnie na odwrót [19].
„Restraint theory” – teoria hamowanego łakomstwa/powściągliwości
Teoria hamowanego łakomstwa / powściągliwości (restraint theory) [20] mówi, że próby kontrolowania masy ciała poprzez ograniczanie jedzenia wpływają negatywnie na system samoregulacji organizmu, a w dalszym etapie prowadzą do rozwinięcia się zaburzeń odżywiania, np. zaburzenia z napadami objadania się czy bulimii. W przykładowym badaniu przeprowadzonym przez twórców tej teorii [21] wzięło udział 60 studentek, które za pomocą specjalnej skali podzielono na dwie grupy: stosującą dietę odchudzającą i niestosującą diety. Później badane zostały losowo przydzielone do trzech grup. Pierwsza wypijała blisko 900 ml mlecznego shake’a, druga prawie 450 ml, z kolei trzecia nie spożywała napoju wcale. Następnie wszystkie uczestniczki częstowano lodami, których ilości były nielimitowane. Pomiarów ich spożycia dokonywano po konsumpcji ad libitum. U osób nieodchudzających się stwierdzono następującą zależność: im mniej wypitych koktajli, tym więcej zjedzonych lodów. Z kolei u osób odchudzających się zależność była odwrotna – jadły najmniej, gdy wcale nie dostały koktajlu, a najwięcej, gdy przedtem wypiły dwa koktajle.
Napoje działały jak wyzwalacz – powodowały załamanie samokontroli i złamanie postanowienia ograniczania ilości spożywanego jedzenia. Podobnych wniosków dostarczają również inne publikacje [22–25]. Jak widać, samo bycie na diecie poprzez różne mechanizmy zwiększa ryzyko przejadania się. Jeśli dieta związana jest z restrykcjami, to szansa na wystąpienie kompulsywnego objadania się wzrasta jeszcze bardziej.
Podsumowanie
Podsumowując, intencjonalne odchudzanie przeprowadzone w niewłaściwy, związany z ograniczeniami i restrykcjami sposób często kończy się na zaburzonych relacjach z jedzeniem – i dobrze, jeśli kończy się tylko w ten sposób, a nie gorzej. Taką zależność często obserwuję również w mojej praktyce dietetycznej. Większość osób trafiających pod moje skrzydła ma za sobą wiele nieudanych prób odchudzania, wiążących się z restrykcjami dietetycznymi, a w związku z tym cechuje się niepoprawnymi relacjami z jedzeniem. To nad ich eliminacją musimy w pierwszej kolejności wspólnie pracować. Według mnie należy spopularyzować następujące informacje: kultura diet i moda na odchudzanie są szkodliwe. Prawie każda dieta jest skuteczna, ale tylko krótkoterminowo, i może prowadzić do wielu negatywnych implikacji zdrowotnych. Smutna prawda, którą trudno zaakceptować, jest taka, że dzisiejsze problemy wynikają z wczorajszych rozwiązań. Tak właśnie jest z dietami i masą ciała – problemy w utrzymaniu wagi mogą być efektem rozregulowania organizmu wcześniejszymi dietami. Im większy nacisk, im więcej sztywnych zasad i ograniczeń, tym silniejszy jest nasz opór. W przypadku cudownych diet szybciej oznacza gorzej, a gorzej oznacza wolniej. Okazuje się, że im więcej schudniemy, tym bardziej sprzeciwiać się temu będzie nasze ciało. Małe, powolne i stopniowo wprowadzane zmiany dają dużo większą szansę na to, że nasz organizm je zaakceptuje, a dzięki temu wzrasta szansa na osiągnięcie celu i utrzymanie uzyskanych efektów.
Źródła:
1. Wing RR, Phelan S. Long-term weight loss maintenance. American J Clin Nutr. 2005 Jul;82(1):222S–225S.
2. Perri MG, Corsica JA. Improving the maintenance of weight lost in behavioral treatment
of obesity. [W:] Handbook of obesity treatment. 1st ed. Eds: Wadden TA, Stunkard AJ.
Guilford Press. New York 2002: 357–79.
3. Jacquet P, Schutz Y, Montani JP et al. How dieting might make some fatter: modeling weight cycling toward obesity from a perspective of body composition autoregulation. Int J Obes (Lond). 2020 Jun;44(6):1243–53.
4. MacLean PS, Blundell JE, Mennella JA et al. Biological control of appetite: a daunting complexity. Obesity (Silver Spring). 2017 Mar;25:S8–S16.
5. Stubbs RJ, Duarte C, O’Driscoll R et al. Developing evidence-based behavioural strategies
to overcome physiological resistance to weight loss in the general population.
Proc Nutr Soc. 2019 Nov;78(4):576–89.
6. Flegal KM, Graubard BI, Williamson DF et al. Cause-specific excess deaths associated with underweight, overweight, and obesity. JAMA. 2007 Nov 7;298(17):2028–37.
7. Bosy-Westphal A, Kossel E, Goele K, Later W, Hitze B, Settler U, Heller M, Glüer CC, Heymsfield SB, Müller MJ. Contribution of individual organ mass loss to weight loss-associated decline in resting energy expenditure. Am J Clin Nutr. 2009 Oct;90(4):993-1001.
8. Holderbaum M, Casagrande DS, Sussenbach S, Buss C. Effects of very low calorie diets
on liver size and weight loss in the preoperative period of bariatric surgery: a systematic review. Surg Obes Relat Dis. 2018 Feb;14(2):237-244.
9. Prochaska JO. Decision making in the transtheoretical model of behavior change.
Med Decis Making. 2008 Nov–Dec;28(6):845–9.
10. McCargar LJ, Sale J, Crawford SM. Chronic dieting does not result in a sustained reduction
in resting metabolic rate in overweight women. J Am Diet Assoc. 1996 Nov;96(11):1175–7.
11. McCargar L, Taunton J, Birmingham CL et al. Metabolic and anthropometric changes in female weight cyclers and controls over a 1-year period. J Am Diet Assoc. 1993 Sep;93(9):1025–30.
12. Mason C, Foster-Schubert KE, Imayama I et al. History of weight cycling does not impede future weight loss or metabolic improvements in postmenopausal women. Metabolism. 2013 Jan;62(1):127–36.
13. Madigan CD, Pavey T, Daley AJ et al. Is weight cycling associated with adverse health outcomes? A cohort study. Prev Med. 2018 Mar;108:47–52.
14. Brownell KD, Rodin J. Medical, metabolic, and psychological effects of weight cycling.
Arch Intern Med. 1994 Jun 27;154(12):1325–30.
15. O’Hara L, Taylor J. What’s Wrong With the ‘War on Obesity?’ A Narrative Review of the Weight-Centered Health Paradigm and Development of the 3C Framework to Build Critical Competency for a Paradigm Shift. SAGE Open. 2018 Apr;8(2):1–28.
16. Rhee EJ. Weight Cycling and Its Cardiometabolic Impact. J Obes Metab Syndr. 2017
Dec 30;26(4):237–42.
17. Linardon J. The relationship between dietary restraint and binge eating: Examining eating-related self-efficacy as a moderator. Appetite. 2018 Aug 1;127:126–9.
18. Polivy J, Herman CP. Dieting and binging: A casual analysis. Am Psychol. 1985 Feb;40(2):193–201.
19. Urbszat D et al. Eat, drink, and merry, for tomorrow we diet: Effects of anticipated depravation on food intake in restrained and unrestrained eaters. J Abnorm Psychol. 2002 May;111(2):396–401.
20. Polivy J, Herman CP. Good and bad dieters: Self-perception and reaction to a dietary challenge. Int J Eat Disord. 1991;10:91–9.
21. Baumeister RF, Vohs KD. Handbook of self-regulation. Research, theory, and applications. Guilford Press. New York 2004.
22. Herman CP, Polivy J, Esses VM. The illusion of counter-regulation. Appetite. 1987 Dec;9(3):161–9.
23. Adams C, Leary M. Promoting self-compassionate attitudes toward eating among restrictive and guilty eaters. J Soc Clin Psychol. 2007;26(10):1120–44.
24. Polivy J, Heatherton TF, Herman CP. Self-esteem, restraint, and eating behavior.
J Abnor Psychol. 1988 Aug;97(3):354–6.
25. Polivy J, Herman CP, Hackett R et al. The effects of self-attention and public attention
on eating in restrained and unrestrained subjects. Pers Soc Psychol. 1986 Jun;50(6):1253-60.